środa, 10 kwietnia 2013

19. Uciekać przed problemami, to tak jakby gonić swój cień.




Dowiedziałam się wszystkiego. Byłam pewna, że zrobił to Maciek, w końcu tylko on miałby powód. Trochę wyimaginowany powód, no ale. Wiedziałam, że Andrzej się obwinia, nie chciałam tego, ale w tamtej chwili niewiele mogłam zrobić w tym kierunku. W szpitalu powiedzieli mi, że będę tam leżeć co najmniej trzy dni. Jednym słowem – wycieczka do Bełchatowa bardzo udana. Meczu oczywiście nie obejrzałam na żywo, tylko w szpitalnej salce. Istna mordęga, nienawidzę szpitali. Skra wygrała, czyli w ducha walce pojadą za tydzień do Rzeszowa. Michał dowiedział się od Karola o moim wypadku i zapowiedział, że po meczu do mnie wpadnie. Niezbyt wiedziałam, co mu powiem i w ogóle, ale potrzebowałam go. Nie kazał mi czekać zbyt długo, ledwo minęło półgodziny po meczu i ujrzałam go w drzwiach. Wrona zmył się, żebyśmy mogli pogadać na spokojnie. 

- Cześć. – powiedział Michał i złapał moją rękę. – Zabiję gnoja, mówię ci. Wiesz, że on u nas na hali jest ochroniarzem? Jaki ja jestem głupi, Marta! Zaraz tam pojadę i pójdę do zarządu. Matko… Wiesz co? Jestem cholernie wkurwiony, siostra. – mogłam się domyślić, że słowotoku nie ominiemy.
- Spokojnie, teraz na gorąco niewiele możesz zrobić. – westchnęłam patrząc mu w oczy. – Gratuluję wygranego meczu. – powiedziałam.
- Dzięki. Tylko wiesz, jakoś ta wygrana nie bardzo mnie cieszy w zaistniałej sytuacji. – powiedział miażdżąc moją rękę w uścisku.
- Przestań się przejmować! Masz za tydzień prawdopodobnie najważniejszy mecz w tym sezonie. A przynajmniej dotychczas.
- Marta, jak ja mam się nie przejmować, kiedy przez twoje pieprzniętego eks leżysz w szpitalu? A on spaceruje sobie u nas po hali. Jesteśmy wszyscy w ciemnej dupie i trzeba coś z tym zrobić. Idę na policję, potem sąd.
- Jak zwykle moja wina… - powiedziałam niemal niedosłyszalnie.
- To nie jest twoja wina. Po prostu masz głupie szczęście. Ale damy radę. Masz mnie, zawsze będziesz miała. I coś czuję, że od jakiegoś czasu, w twoim życiu nie siedzi już tylko jeden facet. – uśmiechnął się, znacząco spoglądając na drzwi. Miałam ochotę go kopnąć, uściskać, kopnąć i jeszcze raz uściskać. – I w końcu pogódź się z Karolem. W ogóle to dlaczego wy się tak nie lubicie? Zawsze wilkiem na siebie patrzycie.
- Konflikt charakterów.
- Konflikt powiadasz. No, teraz to chyba nie macie wyboru i musicie go zażegnać. W zaistniałych okolicznościach.
- Dobra, dobra, nie jęcz już. Zbieraj się, bo już późno, jakoś przeżyję te dwa i pół dnia. Nie kombinuj za wiele i się pilnuj. – nakazałam mu.
- Spokojnie, tylko zbierzemy się z chłopakami i mu nakopiemy, a co! Należy się gnojowi. – pomimo niezbyt korzystnego położenia jakimś cudem oberwał ode mnie po czuprynie.
- Ty tam lepiej trenuj przed Rzeszowem.
- Zaraz wpadnę do zarządu i powiem im parę słówek o Maciusiu, a potem grzecznie pójdę spać. Pasuje?
- Może być. No idź już, idź. – ponagliłam go, uśmiechając się pod nosem. Spotkanie z bratem zdecydowanie poprawiło mi humor. O wiele. Od razu poczułam, że jakoś zniosę te szpitalne dni. W końcu mam zbyt wiele problemów na głowie, żeby zamartwiać się. Czas wziąć się w garść, o tak, 
pani Winiarska.

3 dni później

Znowu koczuję w Bydgoszczy. Pożegnałam się z Bełchatowem, szpitalem i tak dalej. Ogółem, niezbyt ciekawa wizyta. Oczywiście, byłam totalnie wkurzona, bo mój były skutecznie psuje mi każdy mój krok do przodu. Z uporem maniaka powoduje, że wracam na pozycję startową. Oczywiście, mogłabym wykłócać się z nim, ale nie czułam wielkiej chęci oglądania go. Dostałam wiadomość od Michała, napisał mi, że poszedł do zarządu hali i powiedział im parę słów o Maćku. Mogę być pewna, że nie były to spokojne słowa. Powiedzieli mu, że to sprawdzą i tyle. Tak, tak, wiadome, mój braciszek zdrowo się wkurzył. Zapowiedział mi, że sam zrobi z nim porządek, przez co teraz ja mam nie lada zmartwienie na głowie. Nic się nie zmieniło, zmartwień wiele, problemów wiele. Poza tym, „wypadek” trochę namieszał w moim zdrowiu. Musiałam borykać się z częstą migreną. Ogółem, chodziłam wkurzona jak osa. Zastanawiałam się, jakim cudem znosi moje humory główny domownik – Andrzej, który ostatnio chyba również nie miał dobrych dni. Z resztą, kto miał?


Dokładnie dzień przed ostatnim meczem Skry i Resovii siedziałam na kanapie ze znużeniem wpatrując się w kolejną powtórkę jakiegoś meczu. Niezbyt mnie ciekawił, nawet nie wiedziałam kto gra, bo nie obchodziło mnie to. Brat nie odpisywał na moje sms-y i nie odbierał połączeń. Miałam ochotę zrobić mu najazd, ale wiedziałam, że jest w Rzeszowie. Nic nie mogłam zrobić, kolejne bezsensowne sekundy, minuty, godziny, upływały mi niemiłosiernie wolno. Wrona chodził na treningi, a jak wracał próbował jakimś cudem poprawić mu humor. Tego dnia, wparował do domu i stanął przede mną, niczym pierwsza dama oczekująca na owacje. Spojrzałam na niego pytająco, unosząc lewą brew ku górze.
- A tobie co? Wszystko pod kontrolą? – zmierzyłam go wzrokiem.
- Tak, ze mną wszystko okej. Ale z tobą nie. Dlatego chodź. – powiedział przeszywając mnie swoim wzorkiem. Ktoś już kiedyś tak na mnie patrzył…
- Ale gdzie? Coś ty wymyślił? – odpowiedziałam.
- No chodź.
- Gdzie?
- Niespodzianka. No złaź z tej kanapy i rusz się w końcu, dziewczyno. Będziesz tu tak siedzieć, aż w końcu Michał się odezwie? Jego tutaj nie ma, tak samo twojego kochanego byłego. Marta, przestań robić z siebie sierotkę. Oboje wiemy co się stało, ale siedząc tutaj i patrząc w przestrzeń popadniesz w jakąś depresję. Nie masz wpływu na to co się stało. Musimy czekać, ale to nie znaczy, że będziesz mi tu w bezruchu marnować kolejne minuty swojego życia. Chodź, ile mam mówić. – kazanie. Czyste kazanie, ale jakże barwne. Zaczynałam go wkurzać, widziałam to. Tak, łatwo to zaobserwować, bo całkiem niespodziewanie wziął mnie na ręce i w symfonii moich pogróżek i wyzwisk wyniósł mnie z mieszkania.
 _________________________________________
Takie oto, coś, wędruje do was.
Pisane na szybko, niestety, improwizowane, ale coś jest, prawda?
Mam zapalenie spojówek i jakieś dziwne coś z oczami, nie wiem jak to nazwać, w każdym bądź razie, nie mogę za długo patrzeć w monitor. Dlatego dopiero teraz coś dodaję, przepraszam. :*

Mam nadzieję, ogromną nadzieję, że wam się podoba. Tak, tak, oczekujcie wątku miłosnego. :)

Proszę o komentarze, każdy mnie motywuje i podnosi na duchu.
CZYTAM = KOMENTUJĘ, TO MOTYWUJE.

Pozdrawiam wszystkich i każdego z osobna.

+ w celu łatwiejszego informowania o rozdziałach, zakładam zakładkę "informowani". Wpisujcie się, będzie nam łatwiej :) 

13 komentarzy:

  1. Sama piszesz CZYTAM=KOMENTUJE wiec sama wiesz jakie to uczucie jak ktoś cię olewa, weszłaś na nasz blog pozostwiłaś po sobie link, ale również miło by było jakbyś przeczytała rozdział i coś o nim napisała po za pozostawieniem samego linka było by miło. Bardzo cenimy sobie Twojego bloga wiec nie chcemy by to się zmieniło. Do rozdziału pozytwynie ,mam nadzieję ,że Wrona ma jakiś dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, przeczytam - napiszę coś sensownego, po prostu ostatnio nie mam możliwości. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Nie no nie chciałyśmy urazić to co czułyśmy to napisałyśmy nie miej nam tego za złe. Jeśli nie chcesz czytać tego co tworzymy na wspólnym czy poszczególnych blogach to napisz i tyle . Pozdrawiam Annie

      Usuń
  2. Uf dobrze ,że nic poważniejszego. A zachowaniu Michała wcale się nie dziwię! Sam bym tego Maćka rozszarpała :// Dobrze ,że ma Andrzeja i jestem ciekawa swoją drogą gdzie on to ją wyciągną :D

    pozdrawiam i zapraszam jeśli masz ochotę do siebie na nowość http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać wątku miłosnegoo . Swoją drogą to ciekawe co to za niespodzianka . ;] Powrotu do zdrowia . ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Asieek :D
    Zaszalałaś, ale krótszego się chyba nie dało, mała Wroneczko :*
    // Aleksowaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno Twoje opowiadania są świetne,są ciekawe mimo tego,że ostatnio rozdziały są krótsze,niż poprzednie rozdziały,ale powód wszyscy znamy-chora.Szybkiego powrotu do zdrowia życzę Ci :D No i mam nadzieję,że za parę lat,usłyszymy o Tb,że napisałaś świetną książkę-pełną miłości do siatkówki,ale zarazem problemów życiowych.Pozdrawiam i czekam na następny rozdział:*/D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnyyy rozdział ;)) Nie mogę się doczekać kolejnego! Jeśli jest taka możliwość byś mogła mnie informować o kolejnych wpisach byłabym wdzięczne!! ;3
    Tymczasem zapraszam do siebie :)
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    http://4volleyball44.blogspot.com/
    Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakieś znaki :)!!
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Przede wszystkim na początku - zdrowia życzę! :) Przyda się do pisania kolejnych genialnych rozdziałów i dobrego samopoczucia. :)
    Po drugie: treść. Cudowny brat z Michała <3 nie dziwię się jego zachowaniu, na pewno martwi się o Martę. Jego działanie jest w pełni uzasadnione :)
    Ciekawa jestem też, co Andrzejek kombinuję ;> tak zupełnie z innej beczki: mam nadzieję, że coś z ich kontaktu BĘDZIE :)
    Po trzecie: zaraz dodaję się do informatora! :)

    Pozdrawiam,
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Informuję o nowym rozdziale, jak kiedyś chciałas :*

    OdpowiedzUsuń
  8. na http://trzy-swiaty-agaty.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/04/czternascie.html nowy epizod sie pojawił, więc zapraszam i czekam na opinie ;)
    pozdrawiam, poziomkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie powinnaś sugerować się komentarzami, jak widzisz ludzie trafiają tu "już po czasie" publikacji rozdziału i podoba się!!! :) Masz dobrą rękę do pisania, tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń