sobota, 9 lutego 2013

5. Dopóki walczysz, zawsze jesteś zwycięzcą.





Wraz z Mariuszem spędziłam 2 godziny w jakimś centrum handlowym. Chcąc czy nie chcąc, musiałam. Nie było aż tak źle, pośmialiśmy się, pogadaliśmy. Było trochę fanek… No dobra, powiem jedno, nie lubię tych rozkrzyczanych dziewczyn. Ale to taki mały szczegół, na który nie mam wpływu. Dobrze, że paparazzi nie było, nie umiałabym żyć spokojnie, gdyby mój wizerunek i tego o to osobnika, z którym musiałam „wozić” się po centrum widniał na stronach jakichś kolorowych gazetek. Namieszałoby to sporo w życiu moim i Mariusza, bo w końcu ma on żonę. My byliśmy tylko starymi znajomymi, którzy odnawiają kontakty. O 16:30 wyruszyliśmy na poszukiwania hotelu, w którym przebywał mój ukochany braciszek z resztą Skrzatów. Mój towarzysz podróży twierdził, że zna drogę… Pomimo to, zgubiliśmy się dwa razy… O 17 dotarliśmy na miejsce. Przyznam, cykałam się. Nie dlatego, że jestem napaloną hotką, ale dlatego, że Michał zdolny jest do zrobienia mi wstydu. Miałam cichą nadzieję, że dziś daruje sobie bycie starszym braciszkiem. Stanęliśmy pod pokojem numer 17.

- O Boże…- wymknęło mi się, jak usłyszałam głośne rozmowy i co gorsza… śpiewy. Tak, mój brat i śpiew…

- Dasz radę, będzie super. – powiedział Szampon i otworzył drzwi.

Moja pierwsza myśl po wejściu do pokoju: „Jezu…”, a druga: „Jak oni się tutaj pomieścili?”. Michał od razu „zgarnął” mnie, mierzwiąc mi moje nienagannie ułożone włosy koloru miodowego.

- Przedstawiam wam Martę Winiarską, moją kochaną siostrzyczkę, która skończyła dziś 22 lata. – chciałam go wyrzucić przez okno, albo chociaż sama wtopić się w najbliższą ścianę. Rozejrzałam się. No tak. Cała Skra. Nie żeby moim marzeniem były urodziny obchodzone z nimi… Nie jestem jakąś hotką, traktowałam ich jak ludzi, a nie przystojne maszyny z kaloryferkiem. Chłopcy rzucili się na mnie, by złożyć mi życzenia. Już sama nie wiedziałam kto mnie przytula i życzy. W końcu dorwał mnie Michał, przez chwilę myślałam, że chce mnie udusić i połamać mi żebra.

- Ty wiesz czego ci życzę. – powiedział. No tak, ulubione powiedzonka mojego brata, weź się domyślaj o co mu mogło chodzić.

- No to czas na zabawę! – krzyknął Szampon.

Nie wiedziałam, że gra w karty może być tak zajmująca i zabawna. Było naprawdę wesoło, nawet Michał siedział cicho. Nagle poczułam się okropnie słabo. Wszystko stało się zamglone… Mruknęłam coś i starając się nie biec wpadłam do łazienki. Opryskałam twarz zimną wodą i opierając łokcie o umywalkę spojrzałam w lustro. Zobaczyłam swoje blade odbicie. Wracało… Koszmar minionych lat powracał…
____________
Boże, 900 wejść! Dziękuję wam, naprawdę
Po raz kolejny pozdrawiam Was, kochani! :) 
A jeżeli już tu jesteście to zostawcie po sobie komentarz. 
   

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba, nie mogę doczekać sie następnych rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem ciekawa jak ona to wszystko utraciła, jaki to był koszmar... :D
    Mam nadzieję, że niedługo się dowiem. ;) Czekam na kolejny rozdział, bo naprawdę świetnie piszesz. Pozdrawiam i zaprasza do siebie: http://siatkowka-nas-laczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały , czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodawaj dłuższe nooo *.* ;D

    OdpowiedzUsuń