sobota, 16 lutego 2013

8. Urodziłaś się, bo będziesz dla kogoś bardzo potrzebna.



8:35 siedzę w autokarze i jadę wspomóc psychicznie brata. Długie podróże wręcz zmuszają mnie do rozmyślań. Po raz pierwszy moje myśli zaczęły krążyć nad tematem… miłości. Tak, miłości. Marzyłam o tym, co mnie zniszczyło. O tym, co wepchnęło mnie do jednego wielkiego bagna, z którego ledwo wyszłam. Niestety rozum nie miał szans w starciu z sercem, które potrzebowało jej. Jak to bywa w takim przypadku, byłam w  jednej wielkiej kropce. Miłość mnie zraniła, sparaliżowała, a mimo tego jakaś część mnie potrzebowała jej. Wiedziałam, że długo nie wytrzymam. Kiedyś w końcu będę musiała poddać się.

Skrupulatnie poinformowałam brata o tym, czego dowiedziałam się od lekarza. Oczywiście fakt możliwej białaczki skutecznie pominęłam, bo nie widziałam sensu w informowaniu o tym Michała. Wiadomo, co by się wtedy działo. Braciszek zabrał mnie na trening, bo w końcu zanudziłabym się sama w tej Bydgoszczy. W hali byli już wszyscy. Powitali mnie gromko. Uśmiechnęłam się do każdego z nich i zawinęłam na trybuny. Mariusz skutecznie mnie ignorował, z resztą, nie miałam ochoty na dowiadywanie się o co chodzi.

Po dwóch godzinach trening się skończył.  Była 13:30, do meczu pozostała godzina. Na trybunach zbierali się już wierni kibice Skry i Delecty. Obie drużyny były na boisku i wsłuchiwały się w „kazania” trenerów. Michał obrócił się i podchwycił mój wzrok. Pomachał mi z entuzjazmem i szybko powrócił do wsłuchiwania się w słowa pana Nawrockiego. Czas mijał mi bardzo szybko, zanim się obejrzałam zaczął się długo wyczekiwany mecz.

Pierwszy set wprost niesamowity! Niebiański! Skra walczyła i grała swoją siatkówkę, nie pozwalając Delekcie na dokończenie akcji. Niespodzianki nie było, 1:0 dla Skrzatów! Potem już zaczęło się gorzej. O wiele. Niedokończone akcje, lepsza gra Delekty i posypało się. Kibice przyjęli do wiadomości porażkę Bełchatowa w drugim secie. 1:1. Trzeci set, nowe nadzieje, niestety, znów na nic. Pomimo walki już w pierwszych sekundach seta, skrzydła podłamała Skrze kontuzja Michała. Po skoku do bloku niefortunnie spadł na nogę bydgoskiego atakującego, Dawida Konarskiego i doznał kontuzji stawu skokowego. Wtedy, kiedy zaczynało się układać. Patrzenie na ból malujący się na twarzy brata nie było ani trochę przyjemne, próbowałam zrobić cokolwiek. Dopchałam się do band i histerią wymusiłam na ochroniarzu pozwolenie na przejście. Grę wznowiono, a Michała opatrywano za ławkami rezerwowych. Szybko się tam znalazłam. Fizjoterapeuta chyba chciał coś powiedzieć, ale brat mu przerwał.

- To moja siostra. – powiedział. Nawet w jego głosie dało się wyczuć ból. W jego oczach widziałam łzy, a na twarzy gorycz porażki. Złapałam go za rękę. To było jedyne co mogłam zrobić.
________________
Nie dodawałam nic, bo... ferie. Z resztą, czasu nie było, no i tak wyszło. Wolny czas zdecydowanie za szybko ucieka, już tydzień ferii odszedł w niepamięć
Zaczęły się play offy, jutro mecz Skra Bełchatów vs. Asseco Resovia Rzeszów. Boże, nie przeżyję tego meczu! Mam nadzieję, że Bełchatów zwycięży... :) 
No to na tyle, miłego czytania. 
Liczę na wasze komentarze i opinie. :)    

6 komentarzy:

  1. Ha ha. Ferie i czasu nie było? :D
    Ja nie wiem komu mam kibicować. ;/
    To moje 2 ulubione drużyny, wiem że któraś będzie musiała przegrać. ;/
    Opowiadanie jest fajne. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, korzystałam z ferii :D
      No właśnie ja tez jestem w kropce. Nie wiem jak wytrzymam ten mecz ;P
      I dziękuję:)

      Usuń
  2. Twój blog został nominowany przeze mnie do zabawy Liebster Award :) zapraszam, więc do mnie http://carmencerrodreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Super Super :D Tylko szkoda że Skra już ma 2 mecze w tył z Rzeszowem :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Winiar :c
    A z wygranej Sovii się cieszę, ale jest mi przykro z powodu kibiców... Ale zostawmy ten tema. Twoje opowiadanie jest świeeeetne i czekam na kolejny rozdział :>
    Pozdrawiam zapraszam do siebie: http://siatkowka-nas-laczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo.. Winiarski da radę, zawsze daje :D
    Zapraszam do mne :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń