czwartek, 18 kwietnia 2013

20.Czy dasz radę kochać, mimo, że ja nie umiem już sam, bez ciebie wstać?




No dobra, jeśli mam być szczera, to pomimo moich wrzasków i pogróżek, byłam szalenie ciekawa dokąd idziemy. Tak, idziemy, nadszedł czas opamiętania i grzecznie szłam obok Andrzeja. Ciekawość rozrywała mnie od środka, ale nie dawałam nic po sobie poznać. 

- No to, dokąd mnie prowadzisz? – zapytałam po jakichś pięciu minutach, kiedy to już cisza zaczęła być nieprzyjemna. Pogoda była piękna, po kilku dniach pełnych deszczu, śniegu i Bóg wie czego, nareszcie wyszło słońce. Oddałabym wszystko, żeby w moim życiu też przeszły wszystkie gradobicia i nastało panowanie słońca, spokoju i radości.
- Zobaczysz. – odpowiedział Wrona  uśmiechając się szelmowsko. Choćbym nie wiadomo jak chciała zaprzeczyć, musiałam przyznać, że co jak co, ale uśmiech to on miał piękny. Oczy też. Jedno spojrzenie i zaczyna ci się robić w głowie mętlik. Jakaś hipnoza, coś w ten deseń. Całkiem miła hipnoza.
- Mógłbyś chociaż zwolnić kroku. Ja niestety nie mam dwóch metrów. – wysyczałam próbując dotrzymać mu tempa. – Naprawdę nie możesz mi powiedzieć, gdzie idziesz? Miałabym jakąś motywację do tej gonitwy.
- Zdecydowanie szłabyś szybciej, gdybyś…
- Gdybym nie gadała, tak? Oj Andrzejku, marne twe nadzieje. – zaśmiałam się. Doszliśmy do jakiegoś lasu, czy co to tam było. Czułam, że po tej „wycieczce” wrócę do domu pięć kilo chudsza. W końcu, ta cała wędrówka ciągnęła się i ciągnęła. Po jeszcze kilku wrednych minutkach, mój wysiłek został zwieńczony. Moim oczom ukazało się coś, czego totalnie się nie spodziewałam. 

- Matko, tu jest pięknie… - powiedziałam. Przed nami znajdowało się leśne jeziorko, odbijające niesamowity krajobraz okalający zbiornik. Słońce, które przez ostatnie kilka godzin misternie przebijało się przez chmury, teraz było w pełni swej okazałości. Nadawało temu miejscu jakiś magiczny nastrój. Na jeziorze znajdował się pomost, ale pomimo pięknej aury, oprócz nas, nikogo tu nie było. Miałam ochotę zostać tu na zawsze, nie wracać do szarej rzeczywistości. Tutaj, czas tak jakby płynął całkiem inaczej. Andrzej wskazał pomost, a ja ciągnięta jakąś pozaziemską siłą, ruszyłam w jego stronę. Kiedy już się tam znaleźliśmy, poczułam się, jak gdyby czas cofnął się o pół roku. Tylko osoby się pozmieniały.

- Dziękuję. – powiedziałam, mrużąc oczy pod wpływem słońca.
- Za co? – Wrona uśmiechnął się, powodując co najmniej paraliż mojego ciała, a raczej jego duchowej części.
- Za to, że próbujesz włączyć we mnie ostatnie resztki mojej normalności. No i za to miejsce. Jest pięknie. – spojrzałam mu w oczy, a on odwzajemnił moje spojrzenie.
- Drobiazg. – odpowiedział i odwrócił wzrok. Sekundy i minuty mijały nam w milczeniu. Cisza za każdym razem powoduje u mnie natłok myśli. Tym razem, wszystkie moje myśli skupione były na moim towarzyszu, siedzącym obok. Naprawdę, dziwnie jest myśleć o kimś, kto siedzi kilka centymetrów od ciebie, kiedy czujesz jego oddech. Nie zamieniłabym jego obecności na nic. Nasza znajomość nie trwa długo, w dodatku okoliczności w jakich się poznaliśmy nie są może rodem z filmu o charakterze romantycznym, ale nasze charaktery dziwnie się uzupełniają. To przy nim w końcu zrozumiałam swoją wartość. To jemu wygadałam się stuprocentowo, a każda kolejna chwila w jego obecności powoduje, że łatwiej mi się oddycha.
- Marta? – jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak? – odpowiedziałam.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć?
- Wiem, wiem. – uśmiechnęłam się delikatnie. – Ty też możesz na mnie liczyć... – powiedziałam, a Andrzej pokiwał głową z uśmiechem. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nic do niego nie czuję. Czuję do niego dużo, cholernie dużo, ale Wrona jest na tyle skryty, że nie wiedziałam jak to wygląda u niego…
- Wiesz co? Teraz powiem ci coś. Powiem ci czystą prawdę. Kocham cię, Marta. Kocham cię od samego początku, kiedy się poznaliśmy. Musiałem ci to powiedzieć…  - powiedział, totalnie przeszywając mnie wzrokiem. Każdy milimetr mojego ciała krzyczał z radości, każda komórka z mojego mózgu była pełna euforii.
- Ja też cię kocham, Andrzej. – tylko to udało mi się wypowiedzieć, bo moje usta zostały skutecznie zamknięte. Pocałunkiem.
______________________________________
Aż mnie to zakończenie rozkleiło. Nigdy nie płakałam nad swoimi wypocinami z wzruszenia. Chyba przechodzę jakąś rewolucję.

Powiem kilka szczerych prawd.
Prawda numer jeden: już niedługo koniec.
Prawda numer dwa: schrzaniłam początek tego opowiadania.
Prawda numer trzy: mam nowego bloga, gdzie po zakończeniu tego, będzie coś nowego.
Prawda numer cztery: ma ktoś chusteczki?


Proszę o komentarze i szczere opinie, bardzo mi się przydadzą.

6 komentarzy:

  1. Ładnie, ładnie Asiek :D
    Niedługo może będę na Gardnie to najprawdopodobniej dam znać ;p
    // Aleksowaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie , fajnie .. . Szkoda , że niedługo już koniec . ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. JJEJEJEJEJEJEJ wreszcie wyznali sobie to co do siebie czują! :D ale smutno mi ,że to niedługo koniec :< niby gdzieś gnał naszą Martę, ale jak się okazało warto było tyle przejść! :) Ej, jak dla mnie ten początek jest idelany, więc nie marudź :P

    pozdrawiam i zapraszam na 3 epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam małe pytanko... Gdzie schrzaniłaś BO NIE ZAUWAŻYŁAM?! :D Nie pierdziel głupot!

    Kurcze, taka romantyczna sceneria, takie piękne słowa... sama się rozkleiłam wyobrażając sobie wszystko dokładnie :( aaaaaj, też chcę taaaaaak! :)
    zawsze, kiedy ktoś pisze na swoim blogu, że już końcu swoje opowiadanie jest mi tak... smutno :< musze się rozstawać z bohaterami z którymi się zżyłam i... zawsze wmawiam sobie, że kolejne opowiadanie penwie nie będzie już takie jak poprzednie. A to g. prawda! :)
    Posmucę się, ale mam nadzieję, że wszystkie smutki zostaną wynagrodzone kolejnym Twoim cudem ;)

    Nie przepraszaj mnie za nic, sama czasami narzekam na brak czasu ;) Co ja mówię, nie czasami, a cały czas! :D

    Pozdrawiam :)
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Zapraszam na nowy rozdział, jak już będziesz wolna ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytałam od początku i w momencie zakończenia tego rozdziału całkiem się rozkleiłam. naprawdę piękne. masz dar;) zapraszam do mnie!:) możesz mnie informować o nowych rozdziałach:) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie powinnaś sugerować się komentarzami, jak widzisz ludzie trafiają tu "już po czasie" publikacji rozdziału i podoba się!!! :) Masz dobrą rękę do pisania, tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń