czwartek, 25 kwietnia 2013

EPILOG





- Kłos, idioto, dodaj tego gazu, bo w tej pieprzonej hali będziemy za trzy godziny! Już jesteśmy prawie spóźnieni! – warczałam. Czy ten facet naprawdę nie może porządnie wykorzystać tego, co jego samochód ma pod maską? Miałam ochotę strzelić mu porządne kazanie, ale wedle zarzekań, narzekań i wywodów Andrzeja miałam dziś być grzeczną dziewczynką rodem z jakiejś kreskówki. Tak, dziś dziewiąty stycznia. Moje urodziny. Jeszcze rok temu spędzałam je w totalnej żałobie, w końcu która normalna dziewczyna spędza dzień urodzin z bratem i jego chorą ekipą siatkarzy? Tak, to wtedy zemdlałam. Gdybym się tamtego dnia porządnie nie ogarnęła, mogłoby mnie tutaj dziś nie być. Białaczka wyłuskałaby ze mnie ostatnie tchnienia życia i o dalszym żywocie nie byłoby mowy. W tamtym roku, również, po wielu miesiącach mordęgi, pozbyłam się swojego walniętego byłego.  Michał, mój wyżej wymieniony równie walnięty, tylko że pozytywnie, braciszek, wpakował go do jakiegoś psychiatryka, coś w ten deseń. Facet nie miał skrupułów, pobił mnie, niszczył mi wszystko, co udało mi się odbudować. Na szczęście, potem wszystko się ułożyło. Jak gdyby wszystko tylko czekało, aby wejść na swoje miejsce. W geście desperacji, jeszcze gdy moim światem rządził mój eks, wyjechałam hen daleko od Bełchatowa. Do Bydgoszczy. Nie wiem nawet co mnie tam ciągnęło, w każdym bądź razie spadł mi z nieba Andrzej Wrona, kolejny siatkarz. Poznałam go w jakimś bełchatowskim klubie, gdzie oboje topiliśmy smutki. Ja – po niespełnionym zadurzeniu do Mariusza Wlazłego, on – jeden Bóg wie po czym. I tak oto się poznaliśmy, a że głupiutka Marta była wtedy pijana, to nie połapała faktów i pojechała do Bydgoszczy w ciemno, nie wiedząc kogo tam spotka. Tak to się zaczęło. Na początku niewinna przyjaźń, bo każdemu z nas coś leżało na sercu. Mimo, że byłam totalnie wkurwiająca, humorzasta i tak dalej, pan Wrona wytrzymał ze mną najgorsze chwile mojego krótkiego żywota. Podczas tych moich bolesnych dni, a raczej w ich kwintesencji, wymieniony wcześniej odkrył sens własnych uczuć, tak samo ja, no i wyszło tak, że skończyliśmy w iście romantycznej scenerii na pomoście pośród jakiegoś jeziora. No i skończyło się całkiem wiadomo. Pocałowaliśmy się. A potem, wszystkie zdarzenia, jak za pomocą magicznej różdżki, zaczęły szybko się dziać. Tego samego dnia, a raczej nocy, dostałam telefon od brata. Wtedy powiedział mi, że Maciek został usidlony. Jednym słowem – sprawił, że wszystko w końcu nabrało sensu. Cichy bydgoski bohater nie pozostał na straconej pozycji, o nie. Dwie poharatane dusze, takie jak my, musiały po prostu być razem. Nasze charaktery może nie uzupełniały się idealnie, ale dogadywaliśmy się wspaniale. I nadal tak jest. W końcu poczułam prawdziwą miłość, taką, która pozwala ci na bezgraniczne szczęście. Koniec strachu, bólu i problemów. Stałam się wolna jak ptak. No może nie do końca, bo przecież związek nie był taką do końca wolnością. A dziś, prawie rok od tamtych wydarzeń, jechałam wraz z Karolkiem Kłosem (o zgrozo!) na finał Plus Ligi. Skra Bełchatów, wieloletni mistrz, posypała się leciutko. Ale ku mniejszej lub większej ich radości, zdobyli brąz. Dziś, miała zacząć się batalia o złoto. Bowiem Delecta wraz z moim ukochanym w składzie, miała zmierzyć się z Asseco Resovią Rzeszów.
- No nie denerwuj się tak, zaraz będziemy. – mruknął Karollo, mierząc mnie wzrokiem. Przydrożna tablica uspokoiła moje wnętrzności, dojechaliśmy do Rzeszowa.
- No w końcu. – powiedziałam na widok Podpromia. Szybko wysiadłam z auta i nie oglądając się na Kłosa popędziłam w kierunku hali. Szybko odnalazłam swoje miejsce na trybunach. Karolek szybko znalazł się na miejscu obok mnie i bez słowa zaczął przyglądać się rozpoczynającemu się meczowi. Zaczęło się szybko i szybko się skończyło. Delecta Bydgoszcz po raz pierwszy od wielu lat zostaje Mistrzem Polski. Spojrzałam na Wronę, który odwrócił się w moim kierunku. Jego oczy hipnotyzowały, jego uśmiech hipnotyzował. Poczułam się, jak gdyby świat wokół mnie zawirował. Kilka sekund i mój bohater był obok mnie. I czego więcej miałabym chcieć? Wszystko co złe odeszło, a ja mogłam oddać się pełni szczęścia. A w moim umyśle krążyły słowa: „dopóki jesteś, wszystko ma przyszłość”. Chyba wiadomo do kogo te słowa były adresowane. 
 ______________________________________________________________________
PRZEPRASZAM.
To nie miało się tak skończyć, wszystko miało wyglądać inaczej. Ale moja wena skończyła się już dawno i po prostu nie miałam siły ciągać czegoś bez sensu. 
To jest mój pierwszy blog z opowiadaniem i mówię szczerze: schrzaniłam go. Ale człowiek uczy się na błędach. Następny będzie lepszy, obiecuję.
Po raz kolejny PRZEPRASZAM. Wiem, że nie wszystko zostało wyjaśnione, wiem. 

DZIĘKUJĘ, za te prawie 16000 wejść, za te 230 komentarzy. Za to, że czytaliście, wchodziliście, czekaliście. Bardzo mnie cieszy, że w ogóle kogoś to zainteresowało. 

Ja nie pozostaję bez niczego, to wszystko dało mi wiele doświadczenia w pisaniu i blogowaniu. Dało mi to ogromną satysfakcję i radość z pisania. 

A teraz tu będę urzędować, mam nadzieję, że pójdzie lepiej niż tutaj. ŚWIAT TO NIE TEATR, CHOCIAŻ ŻYCIE TO SZTUKA. 

A teraz, na koniec, proszę KAŻDEGO, kto wchodził i czytał, żeby zostawił po sobie ślad w komentarzu. Będzie mi bardzo miło.

Dziękuję.

17 komentarzy:

  1. Piękny koniec, naprawdę. Szkoda, bo to było świetne opowiadanie, ale teraz zaczynam czytać Twoje kolejne i mam nadzieję, że będzie tak samo dobre, albo jeszcze lepsze;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna opowieść , czekam na kolejne opowiadanie . ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to już jest koniec i nie będzie dalej nic ?? :(
    szkoda, naprawde podobało mi się to opowiadanie.
    no ale cóż.
    czekam na kolejne opowiadanie :)

    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutno mi ,że to już koniec, ale epilog świetny. Za co przepraszasz? Przecież to opowiadanie było świetne! Aż mi szkoda, że 'tylko' a może aż 20 rozdziałów ;) Ale najważniejsze ,że Marta i Andrzej są szczęśliwi :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że to już koniec no ale ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już koniec? O, nie! Wiernie czytałam tego bloga, a każdy kolejny rozdział wciagał mnie coraz bardziej! Bardzo mi przykro, że już kończysz ;c Mam nadzieję, że stworzysz nowe opowiadanie ;)
    Zapraszam do siebie na siedemnastkę ;>
    www.aloone321.blogpsot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Blog naprawdę mi się podobał wielka szkoda że się już skończył. Mimo wszystko cieszę się że marta w końcu ułożyła sobie życie. Teraz czekam na kolejnego bloga może tym razem napiszesz coś więcej o siatkarzach z Resovii i Jastrzębskiego Węgla czekam ;)
    / ola

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, tak mi zawsze smutno, jak jakieś opowiadanie się kończy :( człowiek się zżyje z tymi bohaterami i... później zostaje mu tylko insynuowanie dalszych scenariuszy, dopowiedzenie własnej historii :(
    Nie uważam, żebyś schrzaniła tę historię :) działo się wiele, wiele rzeczy opisałaś perfekcyjnie i równie doskonale przekazałaś emocje :) powinnaś być dumna ze swojego pierwszego 'dziecka' :) Ja np jestem ;D

    Teraz śmigam na Twój drugi blog i czytam prolog :)

    Pozdrawiam :*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hey :)
    Blog świetny, czytam go chyba od początku, chociaż jeszcze nie komentowałam, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało ( tak, przyznaje się bez bicia - jestem patentowanym leniem ^^ ).
    Teraz przenoszę się na Twojego drugiego bloga :)
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;)
    K. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na ostatnią perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/ oraz na nowy projekt na http://kontrastowi.blogspot.com/ . Caroline. :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy raz tu komentuję, dziś odkryłam to opko :) Szkoda, że skończyłaś :( Ale fajne zakończenie i do tego cieszę że Marta i Andrzej są parą :)
    Zapraszam na bloga też o Winiarskim i Wronie :)
    lifecansurprise.blogspot.com
    Zapraszam :) I dodałam do polecanych :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowość w moim wykonaniu http://oublier-soi.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda że tak się skończyło. Będę czekała na kolejne opowiadanie. :) zapraszam do mnie http://ignasiawresovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam całe opowiadanie w ciągu nie całej godziny.Świetnie piszesz i na pewno będę na bieżąco śledzić Twoje opowiadania ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciałabym Cię bardzo serdecznie zaprosić do wzięcia udziału w konkursie Siatkarskie opowiadanie sierpnia! Zgłoś jeden lub dwa ulubione blogi, jakie czytasz oraz zaproś czytelników swoich dzieł do ich zgłoszenia! Pamiętaj: jeśli chcesz zgłosić opowiadanie, najpierw przeczytaj Kodeks:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie powinnaś sugerować się komentarzami, jak widzisz ludzie trafiają tu "już po czasie" publikacji rozdziału i podoba się!!! :) Masz dobrą rękę do pisania, tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń