Co czujesz, kiedy życie waląc się, powstaje na nowo? Co
czujesz, kiedy największe przekleństwo przeszłości jest teraz twoją nadrzędną
potrzebą? Pytania, na które nie ma odpowiedzi. Niezidentyfikowane uczucie,
które popycha cię do zrobienia rzeczy, których po pięciu minutach żałujesz.
Zastanawiasz się nad tym, zarywasz noc płacząc, ale życie nie daje ci
odpowiedzi. Całowałaś się z Mariuszem Wlazłym. Marzenie nastolatek, prawda? Ale
nie twoje. Wlazły ma żonę, dziecko. Nie masz prawa ingerować w ich życie. Nie
możesz, po prostu nie możesz.
Niedziela. Rzeszów. Godzina 14:30. Pierwszy mecz fazy play
off. PGE Skra Bełchatów zmierzy się z Asseco Resovią Rzeszów. Hala Podpromie.
Tłumy kibiców. No i ja. Zagubiona, łaknąca miłości Marta. Od wczorajszego
zdarzenia z nikim nie rozmawiałam, a tym bardziej z Mariuszem. Żywiłam
nadzieję, że ten incydent nie wpłynie na formę Wlazłego. Mecz się rozpoczął i
nie mogłam już przeprowadzać sama ze sobą egzystencjonalnych wywiadów. Mecze
mają to do siebie, że są strasznie nieprzewidywalne. Z szybkiego 1:0 dla Skry,
szybko się pozmieniało na 1:1. Potem 1:2 i 1:3. Pierwszy mecz pada łupem
gospodarzy – rzeszowian. Skrzaty ze
smutnymi minami opuściły halę, a ja wraz z nimi. Najwyraźniej Mario podzielał
moje zdanie i po prostu mnie ignorował. Coś we mnie krzyczało, ale zdrowy
rozsądek efektownie to uciszał. Tak ma być. Nie kochasz go. Po prostu twoje serce
chce pocieszenia. Nie dostanie go.
Jeszcze tydzień temu nie mogłam doczekać się meczy w
Rzeszowie. Dziś, najchętniej bym stąd uciekła. Kolejny poranek, tutaj. Ostatni, na szczęście. Do mojego
pokoju, bez żadnych skrupułów ktoś wszedł. Stałam przy oknie, wpatrując się w
szarą, ludzką rzeczywistość. Odwróciłam się i ze zdziwieniem spojrzałam w oczy
Wlazłego. Byłam pewna, że to Michał zapragnął złożyć mi braterska wizytę, a
jednak, niespodzianka.
- Wiesz, że to… To w sobotę nie powinno się wydarzyć? – najlepiej
tak, od razu, prosto z mostu.
- Wiem.
- To dobrze.
- To ty zacząłeś. Trzeba było mnie nie całować. – burknęłam.
- Wyglądałaś… źle.
- Trudno. Mogłeś mnie ominąć i teraz nie miałbyś nic na
sumieniu. – nie patrzyłam mu w oczy.
- Chciałem cię pocieszyć.
- Ja rozumiem. Tylko to pocieszenie nie jest warte takiej
ceny.
- Jakiej ceny?
- Ceny twojej żony i syna. – zaniemówił, widziałam to. –
Zapomnijmy. Niech będzie tak, jak dawniej. A ty spróbuj żyć ze świadomością, że
zdradziłeś żonę. – pokiwał głową i wyszedł bez słowa. Nie chciałam być dla
niego niemiła, ale to jedyne możliwe wyjście. Inaczej nie wiem do czego by
doszło.
Znów hala, znów mecz. Nadal Rzeszów. Miałam nadzieję, że
wszystko szybko się zakończy. Po raz kolejny, płonne moje nadzieje. Pięć długich
setów, każdy inny. Ostatecznie, Skra po raz drugi ulega Resovii. Nawet nie
chciało mi się ich pocieszać. Jedyną rzeczą jakiej chciałam, to wyjazd z tego
pieprzonego miasta. Nie mogłam patrzeć
na tą halę, przypominała mi to, co się wydarzyło. Sama nie wiem co czuję, a do
tego trudno jest mi żyć ze świadomością, że największa wina leży po mojej
stronie…
Autokar, ulice Rzeszowa. Jeszcze… Już za chwilę koniec tego
miasta… Nie wiem co było dla mnie gorsze, świadomość, że tuż za mną Mariusz rozmawia
przez telefon z żoną, czy to, że Michał się na mnie dziwnie patrzy… Na
szczęście odwrócił głowę, ale wiedziałam, że w Bełchatowie czeka mnie rozmowa z
bratem… Na którą niekoniecznie jestem gotowa…
Późną nocą dotarliśmy do naszego miasta. Potem samochodem
wraz z Michałem pojechaliśmy do domu.
Nic nie mówiliśmy, oboje wpadliśmy do mieszkania i po przywitaniu z
rodziną padliśmy. W każdym bądź razie ja tak. Nawet nie miałam problemu z
zaśnięciem.
Obudziłam się dość wcześnie. Od razu moje myśli zajęły mnie
dogłębnie, nie pozwalając na powtórne zaśnięcie. Wkurzona wstałam, ubrałam
dres, na uszy założyłam słuchawki i poszłam biegać. Każda kropla potu na moim
ciele była zadośćuczynieniem za moje grzechy. Byłam pochłonięta w rozmyślaniach,
przez co nie zauważyłam biegnącego przede mną i chcąc, nie chcąc, upadłam. „Nieznajomy”
podał mi rękę i pomógł wstać. Spojrzałam na niego i ze złością cofnęłam się.
- Kiedy ty mi dasz w końcu spokój?! – krzyknęłam.
- Wtedy, kiedy mi uwierzysz. – powiedział nie kto inny, jak…
Maciek.
- Nie uwierzę ci już nigdy! Za późno, daj mi spokój. –
odwróciłam się gotowa do ucieczki.
- Widziałem, że znalazłaś sobie nowego frajera. Ładnie,
ładnie, siatkarz. Jesteś nic nie warta, Marta. Nie masz uczuć, niszczysz innym
życie. – powiedział i zostawił mnie w kompletnym szoku.
- To ty zniszczyłeś moje życie, to wszystko twoja wina! –
krzyczałam płacząc. Łzy kapały z moich policzków. Schowałam twarz w dłoniach.
- Nienawidzę cię! – krzyknęłam w nicość.
- Mnie? – tuż za mną zmaterializował się Wlazły.
- Dajcie mi wszyscy spokój! – krzyczałam. Nie dawałam rady.
Nie potrafiłam zrozumieć samej siebie. Kilka słów, które wypłynęły z ust
byłego, przeszyły moje serce niczym sztylet. W dodatku Mariusz. Miałam dość,
nie radziłam sobie. Rozpacz paraliżowała mnie od środka. Spojrzałam na niego i pokręciłam
głową ze smutkiem. Odwróciłam się i odbiegłam pozostawiając Szampona samego.
____________________
Matko, jak mnie ten rozdział wkurza! Nudny i bez sensu. Na szczęście w następnym będzie ciekawie. I mam nadzieję, że mnie nie zabijecie, za to kogo wybrałam dla Marty :D
A teraz, kichając, wracam do szarej rzeczywistości, gdzie czeka na mnie praca domowa z polskiego.
Kolejny rozdział za tydzień, w czwartek, albo piątek.
KOMENTUJCIE, to dużo daje, naprawdę.
+ COŚ NOWEGO w zakładce bohaterowie : )
KOMENTUJCIE, to dużo daje, naprawdę.
+ COŚ NOWEGO w zakładce bohaterowie : )
Ja Cię nie zabije, bo chciałam, żeby Mariusza wybrała :D Rozdział świetny! :)
OdpowiedzUsuńHey ;D
OdpowiedzUsuńhttp://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/trzy_15.html pojawiła się trójeczka, więc serdecznie zapraszam do czytania :) I do komentowania, również :D
Pozdrawiam poziomkowa! ;)
Nie żeby coś, ale nie przeżyjesz spotkania ze mną.
OdpowiedzUsuńKARZESZ MI CZEKAĆ AŻ TYDZIEŃ NA KOLEJNY ROZDZIAŁ?
Pogrzało cię totalnie, głupoluu ^^ / Zuzaa.
świetny rozdział :) pozdrawiam, smerfetka!
OdpowiedzUsuńZapraszam na historię zwykłą, ale może niezwykłą. Losy bliźniaków Piechockich i Muzaja. Co z tego wyniknie?
OdpowiedzUsuńMówi o sobie: Jestem osiemnastoletnią, pyskatą blondynką. Moje życie zawsze kręciło się wokół siatkówki. Tata prezes bełchatowskiej Skry, a brat jej libero. Jak się to skończy? http://urodzilam-sie-zbyt-wrazliwa.blogspot.com/